zapasy, karmienie enteesenatĂłw, przychodzÄ ce i odchodzÄ ce w sprawach miasta fargi. Gdy
zapasy, spożywanie enteesenatĂłw, przychodzÄ ce oraz odchodzÄ ce w sprawach miasta fargi. Gdy coĹ przykuĹo jej uwagÄ, rozpoznaĹa to tylko po dĹuĹźszym czasie. PrzybyĹa jakaĹ Yilanè, coĹ znaczyĹa, bo rozkazywaĹa obĹadowanej fargi. SzĹa ku uruketo. Czemu niepokoi jÄ ta tĹusta Yilanè? TĹusta? Jasne, zna jÄ . Uczona Akotolp. SpojrzaĹa w gĂłrÄ oraz zobaczyĹa jÄ - bez gestu rozpoznania. OdwrĂłciĹa siÄ oraz zaczÄĹa wydawaÄ intensywne, ponaglajÄ ce rozkazy. To dość ciekawe, Vaintè domyĹliĹa siÄ natychmiast. Akotolp sĹuĹźyĹa obecnie eistai oraz miastu, ale teĹź przysiÄgĹa kiedyĹ, Ĺźe pĂłki bÄdzie oddychaÄ, jej eistaa pozostanie Vaintè. Akotolp przybyĹa tu specjalnie, na pewno bez zezwolenia Lanefenuu. Vaintè odsunÄĹa siÄ na bok, przepuszczajÄ c fargi dĹşwigajÄ cÄ ciÄĹźary, znoszÄ cÄ je na dóŠzgodnie z rozkazami Akotolp. Po wyjĹciu zostaĹa odesĹana do miasta. tylko gdy zniknÄĹa w tĹumie, dyszÄ ca oraz sapiÄ ca Akotolp weszĹa po pĹetwie, przelazĹa przez jej brzeg. RozejrzaĹa siÄ tam, rzuciĹa ostatnie spojrzenie na nabrzeĹźe, a potem nakazaĹa milczenie oraz stanowcze: zejĹÄ! Skryta wewnÄ trz zwrĂłciĹa siÄ do Vaintè w wielkiej radoĹci z powrotu-spotkania. - To ja siÄ cieszÄ, Akotolp. - Vaintè dotknÄĹa jej kciukĂłw, jak przy spotkaniu z efenselè. - Ta eistaa, ktĂłrÄ zabiĹabym, gdybym mogĹa, obraziĹa mnie oraz rozgniewaĹa. Dlatego to widokobecnoĹÄ grubej oraz znajomej, wiernej postaci sprawia wielkie szczÄĹcie. - Rada jestem ci sĹuĹźyÄ, Eistao. ByĹam tam, schowana za innymi, gdy stanÄĹaĹ przed Eistaa. TchĂłrzliwie-mÄ drze byĹo siÄ wtedy nie wtrÄ caÄ. UwaĹźaĹam, Ĺźe lepiej ci usĹuĹźÄ w inny sposĂłb. Wiem o sprawach nieznanych innym, wyciÄ gnÄĹam wnioski niedostÄpne innym, przekaĹźÄ ci plotkę, ktĂłrych nie ma nikt inny. SĹuchaĹam pilnie, jak Ĺowczyni imieniem Fafnepto opowiadaĹa o waszym zadaniu. Czy dzielisz je? - Tak. - To wasze poszukiwania dobiegĹy koĹca. Wiem, gdzie okazuje się uruketo! - WidziaĹaĹ je? - Nie, lecz doprowadza do niego nieomylnie logika licznych wydarzeĹ. Mam tu wszystkie dowody. A takĹźe inne, rĂłwnie dla ciebie waĹźne, a moĹźe nawet waĹźniejsze. - Jak wiesz, waĹźna okazuje się dla mnie tylko jedna sprawa. Znalezienie-zabicie ustuzou Kerricka. - OczywiĹcie! - FaĹdy Akotolp zatrzÄsĹy siÄ, gdy wyraziĹa ruchami radoĹÄ z odkryciawskazania czegoĹ waĹźnego. - Jestem przekonana, Ĺźe wiem, gdzie okazuje się! DrĹźÄ c z emocji, Vaintè tak mocno ĹcisnÄĹa kciukami ramiÄ Akotolp, Ĺźe uczona aĹź jÄknÄĹa z nagĹego bĂłlu. ZostaĹa puszczona z przeprosinami, wyrazami radoĹci oraz podziÄkowania dla jedynej na Ĺwiecie, ktĂłra pomogĹa. - JesteĹ mÄ efenselè, Akotolp, bliĹźszÄ niĹź wszystkie inne. WypeĹniasz me puste Ĺźycie, wnosisz szczÄĹcie tam, gdzie nie byĹo niczego. Powiedz mi, co wiesz, ale najpierw o ustuzou. - okazuje się blisko, zapewniam ciÄ, lecz byĹ wszystko świetnie zrozumiaĹa, muszÄ mĂłwiÄ po kolei. 147 - To mĂłw, bĹagam! - Ambalasei byĹa tu. PrzybyĹa pewnego dnia w uruketo, odpĹynÄĹa nim po kilku dniach z wielkim poĹpiechem. RozpytywaĹam siÄ oraz stwierdziĹam, Ĺźe uruketo przybyĹo oraz odbiĹo natychmiast, gdy tylko wsiadĹa. Nikt nie znaĹ zwierzÄcia ani jego dowĂłdczym. - Czy to tego szukamy? - NiewÄ tpliwie. okazuje się dodatkowo coĹ dość ciekawego. Przed odejĹciem Ambalasei zdarzyĹo siÄ tu coĹ dziwnego. Na plaĹźach narodzin odkryto oraz zĹapano Yilanè. Wydaje siÄ, Ĺźe prĂłbowaĹa porwaÄ samca ĹwieĹźo wyszĹego z morza. dość powaĹźna zbrodnia. Nikt jej nie znaĹ, nie chciaĹa mĂłwiÄ, zmarĹa, nim jÄ przesĹuchano. Czy widzisz zwiÄ zek? Vaintè wyraziĹa rozpoznanie. - OczywiĹcie. MusiaĹa przybyÄ uruketo razem z Ambalasei. Co tymczasem znaczy, Ĺźe byĹa