Dostałaś przejęcia i przyniosłem cię tutaj. – Czy st

Dostałaś przejęcia i przyniosłem cię tutaj. – Czy strażnik nas wykrył? – Usiadła. Potrząsnął głową. – A obecni coś podejrzewają? akurat zaprzeczenie. – Dzięki niech będą Bridget i Boann – mruknęła, Wycierając usta. Na wierzchu dłoni zobaczyła starte z ust kawałki wilgotnego pieczywa. Popatrzyła na swojego obrońcę. – Wymiociny. Zaczęłaś zwracać podczas ataku. Część owego wciągnęłaś do płuc, na los miałem pod ręką teksty, którymi mogłem je oczyścić. Ale nie mogę obiecać ci bezpieczeństwa, jeśli napady przybiorą na sile. – To boska choroba – stwierdziła Deirdre, patrząc na wymiociny. – taka jest wola bogini. Pociągnął nosem. – Czy bogini życzy sobie, żebyś umarła? – To stosowna kara za to, co zrobiłam. Kyran, podnosząc ręką jej podbródek, kierował twarz kobiety w stronę swojej. – Za to, co my zrobiliśmy. Odwróciła wzrok. – Ky, nie kłóćmy się już o to, czy to ja jestem głupia, czy ty, czy... Przyciągnął ją do siebie. Rozpiął drewniane guziki rękawów, by odsłonić ręce do czaropisania, a ona z przyjemnością przytuliła policzek do jego gołej skóry. – Nie wiem już, kim jestem, Ky – wyszeptała w jego ramię. – Tym razem w trakcie ataku miałam okropne wizje. Stałam na brzegu górskiej rzeki, gdy skoczył na mnie wilk z ludzką głową i czerwonymi oczami. oraz jakoś mnie dźgał, wiele razy. Stopiłam się niczym wosk i jak olej spłynęłam rzeką. Kyran delikatnie gładził ją po włosach, aż znów się uspokoiła. Oboje stali, on jak zwykle silniej kładąc się na lewej nodze. Deirdre westchnęła drżąco, po czym rozejrzała się po swoim skromnym pomieszczenia: skrzynia, toaletka, nocnik, dwa łóżka i dębowa laska Kyrana oparta o ścianę przy drzwiach. Usiadła na łóżku przy poduszce. Kiedy Kyran do niej dołączył, za ścianą przemknął szczur. – Opowiedz mi o swojej rozmowie z chłopcem, zanim poszedł prowadzić” zajęcia – poprosił Kyran, podając jej czystą tunikę. – Była irytująca. – Wytarła sobie twarz. – jest przestraszony i dość jest oparty próbom manipulacji. Najprawdopodobniej powie o wszystkim Shannonowi. Ale przynajmniej zrozumiał to, co powiedziałam. To ziarno, które wyrośnie później. Kyran zmrużył oczy. – Kiedy wyrośnie? Westchnęła. – Wyznawca demonów, który rzucił na niego klątwę, nie może być daleko. Nie podoba mi się to, ale gdy zacznie się walka, sam się przekona, iż mówiłam prawdę. Kyran potrząsnął głową i zaczął zapinać rękawy. – Zabiegasz o walkę z wyznawcą demonów tylko po to, by manipulować chłopcem? – O nic nie zabiegam. – Wstała. – Wolałabym raczej przeszmuglować chłopca z fortecy tej nocy, ale nazbyt boi się swojej ułomności, by porzucić życie tutaj. – Zaczęła chodzić po pomieszczenia. – Nie patrz tak na mnie, Ky. Starcie prawidłowo by mu zrobiło. Wzmocniłoby go przed nadciągającymi zmaganiami. – To całkiem możliwe – zgodził się Kyran. – Albo by go zabiło. Podczas gdy Shannon wspinał się po stopniach Wieży Skorpiona, Lazur wyglądała przez geometryczne okna klatki schodowej. na zewnątrz rozciągała się północno-zachodnia